Dolewanie do kubeczka, czyli o osiędbaniu

Jak myślisz, ilu bardziej lub mniej metaforycznych upadków udałoby ci się uniknąć, gdybyś więcej uwagi poświęcił/a na uważanie na siebie i troszczenie się o swoje potrzeby?
Wiele osób, które przychodzą na moje kursy MBSR czy zajęcia jogi, mówi otwarcie, że robią to z troski o siebie. Przyznam, że bez względu na to, który raz słyszę te słowa, zawsze chwytają mnie za serce, ale też wywołują pewną zadumę nad tym, jak rzadko fundujemy sobie takie chwile osiędbania na co dzień. Zabiegani, troszczący się o wszystkich dookoła, pod koniec dnia jesteśmy najzwyczajniej w świecie zbyt zmęczeni, żeby zrobić coś JESZCZE dla siebie.
Dodatkowo, kiedy puszczamy wodze fantazji i zaczynamy sobie wyobrażać, co takiego mogłoby pomóc w takich chwilach, zazwyczaj kończy się na czymś spektakularnym. Niech rzuci kamieniem ten i ta z nas, którzy nigdy nie złapali się na myślach w stylu: „jedyne, co by mi teraz pomogło, to miesiąc wakacji” albo „a gdyby tak wyjechać na dwutygodniowy wyjazd jogowy bez nikogo”? Bez dwóch zdań są to piękne plany! Sęk w tym, że dla wielu z nas mało realne.
Małe a cieszy
I tu zaczyna się problem, bo z jednej strony takimi wyobrażeniami dokładamy sobie frustracji związanej z bieżącą sytuacją, drenując tym samym naszą życiową energię. Z drugiej zaś tracimy z oczu coś, co rzeczywiście mogłoby przynieść ulgę. Bo widzisz, kiedy twoje myśli są gdzieś daleko, tracisz z widoku wszystkie te drobiazgi, które mogłyby rozjaśnić twój dzień TU I TERAZ.
Zbyt łatwo daliśmy sobie wmówić, że troska o siebie wymaga karty kredytowej z dużym limitem i spektakularnych doznań. Czasem wystarczy tylko i aż zwolnić i przyjrzeć się temu, co z rzeczy codziennych sprawia nam radość i dodaje energii.
Moim ostatnio ulubionym sposobem na codzienne dolewanie do kubeczka jest jedzenie. Nie żebym wcześniej nie jadła, ale niedawno poczułam, że chcę poświęcić temu tematowi więcej uwagi. Skontaktowałam się więc z dietetykiem, który zaproponował mi określoną dietę. Kiedy pierwszy raz na nią spojrzałam, ogarnęła mnie lekka panika, a w głowie pojawiły się myśli, sugerujące, że dzięki niej będę spędzać w kuchni jeszcze więcej czasu, a ja przecież NIE MAM czasu! Po chwili jednak pojawiło się coś jeszcze – „czy poświęcenie czasu na to, żeby właściwie odżywiać swoje ciało, nie jest formą troski o siebie”? I nagle ta pierwotna presja czasu i panika jakby się rozpłynęły, a moje wnętrze wypełniło ciepło.
Jak unikać upadków
Znany wietnamski nauczyciel medytacji Thich Nhat Hanh w swojej książce „Cud Uważności” przytacza pewną przypowieść, która wyjątkowo zapadła mi w pamięć:
„Była kiedyś para akrobatów: nauczyciel – biedny wdowiec i mała dziewczynka o imieniu Meda – jego uczennica. Występowali na ulicach, żeby zarobić na jedzenie. Używali długiej bambusowej tyczki. Nauczyciel trzymał ją na czubku głowy, a Meda powoli wdrapywała się na wierzchołek.
Gdy była już na końcu tyczki, nauczyciel obnosił ją wokół pałacu. Oboje musieli się bardzo koncentrować, by utrzymać równowagę i uniknąć upadku. Pewnego dnia nauczyciel zaproponował: „Posłuchaj, Mado! Ja będę uważał na ciebie, a ty – na mnie i w ten sposób będziemy sobie pomagać w utrzymywaniu koncentracji i równowagi, unikniemy wypadku, i wtedy z pewnością zarobimy dosyć, żeby kupić jedzenie”. Mała dziewczynka była mądra i powiedziała: „Drogi mistrzu, myślę, że będzie lepiej dla każdego z nas, jeśli będziemy uważali na samych siebie. Uważać na siebie samego znaczy uważać na nas dwoje. Jestem pewna, że w ten sposób unikniemy wypadków i będziemy mieli co jeść”.
Jak myślisz, ilu bardziej lub mniej metaforycznych upadków udałoby ci się uniknąć, gdybyś więcej uwagi poświęcił/a na uważanie na siebie i troszczenie się o swoje potrzeby?
Dobry przykład
Dbanie o siebie to nie fanaberia. To konieczność. Zgodnie z tym, co powiedziała Meda, uważnie na siebie oznacza także uważanie na innych. Nie tylko tych najbliższych, ale wszystkich dookoła. Tak traktowane osiędbanie nabiera zupełnie innego, uniwersalnego wymiaru, którego moim zdaniem bardzo nam, jako społeczeństwu w dzisiejszych czasach, brakuje. Dodatkowo, przekierowując wektory do wewnątrz, dajemy przykład innym, pokazując, że w tym wszechobecnym zgiełku i bezwzględnej pogoni za rozwojem i produktywnością da się funkcjonować inaczej. Z większą uważnością i troską.
Tego Ci dzisiaj bardzo życzę, mając nadzieję, że choć przez jedną chwilę w ciągu dnia uda Ci się zwolnić i poświęcić sobie wystarczająco dużo uwagi i czasu.
